niedziela, 1 stycznia 2017

Rozdział trzeci

Na początku chciałabym was bardzo przeprosić za tak ogromną przerwę. Niestety miałam wiele problemów uczuciowych i nie tylko, ale nie będę was zanudzać. 
Dziękuję jeszcze za 2731 wyświetleń. Dla mnie to naprawdę duża liczba. 


Pora na Kussamo. Z tego co opowiadał Welli miejsce słynące z odwołanych konkursów. Jeśli będzie tak tym razem obiecuję, że przy najbliższej okazji wracam do domu. 
W samolocie zajmuję miejsce pomiędzy Andreasami. W ten sposób zapewniam sobie lot bez snu. Oni potrafią nadawać jak katarynki, a młodszy z nich jest jak radio Wolna Europa- wie wszystko i nic. Chociaż jakby się zastanowić zawsze mogę uciec do Marcusa. Co z tego, że siedzi z tą straszną zrzędą? Jakoś ostatnio specjalnie się nie odzywa także spokojnie z  nim wytrzymam. Na razie postanawiam jednak zostać na swoim miejscu. W razie co piszę jednak krótką wiadomość.

Do Markus: 
Sytuacja awaryjna. W razie co miejsce tylko obok ciebie. 


Widzę, że Wellinga już się obraca w moją stronę. Oho, czas się przygotować. 
- Słyszałaś o ostatnim wyczynie Halvora? – kiwam przecząco głową. Może jednak tak szybko stąd nie ucieknę? Jeśli jest temat Norwegów to będzie ciekawie. Akurat o to się nie trzeba martwić.- skoczył  na nartorolkach. Czaisz to !? – dwudziestolatek bardzo trzyma się z tymi przyjaznymi ludźmi. Sama zdążyłam ich poznać. – A Tom i Joachim po powrocie do Norwegii mieli lecieć do Trondheim, ale wsiedli nie w ten samolot i polecieli do Trømso. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że Hilde zadzwonił do mnie zamiast do Fannisa, bo się pomylil. I nawet nie spytał z kim rozmawia. Nawijał dobre 15 minut i na samym końcu okazało się, że prawie przeoczyli samolot do Trondheim. Masakra jakaś . Straciłem 15 minut na plotki Toma! 
Zaczynam  się śmiać.
- Przepraszam cię młody, ale sam gadasz już blisko 10 minut, a to dopiero początek. – teraz Richard siedzący z tyłu zaczyna się smiawc, a właściwie rechotać jak żaba. 
- Ej! Wszystko wszytskim, ale sobie nie pozwalaj! Jesteś starsza tylko o 2 miesiące! 
Patrzę na Wanka , który jeszcze ani razu się dzisiaj nie odezwał. Teraz spi. Zdziwiło mnie to trochę, ale postanawiam  go nie budzić. Uderzam lekko Welliego w ramię i pokazuję, żeby siedział cicho. Sama natomiast idę do Markusa. Siadam na siedzeniu z brzegu. Specjalista od wylewania czekolady ma słuchawki na uszach, kolana podciągnięte do brody, a głowę schowaną między kolana i rękę. 
- Czyli młody już cię zamęczył? Znowu paplał o tym, że nie wie na jakie studia chce iść? – śmieje się cicho, a ja uśmiecham się na te słowa.
- Nie, ale przyszłam sprawdzić co u ciebie. No mów, jak tam z Marthą? 
- W sumie nie ma chyba co mówić. Ma mnie wyraźnie w dupie. Od kilku dni nie odpisuje, nie odbiera telefonu.  David mówi, że teraz ma taki bunt i ma wszystkich w dupie. David Siegel to młodszy brat Marthy. Od zawsze ma z nią najlepszy kontakt ze wszystkich osób żyjących na ziemi. 
Eisenbichler wzdycha ciężko. Wiem, że jest mu teraz bardzo ciężko, więc jedyne co robię to go przytulam. 
- Wank śpi? – pyta cicho spec od czekolady. Przytakuję tylko skinieniem głowy. Chyba nie ma zamiaru prowadzić dalej tej rozmowy, bo spowrotem zakłada słuchawki i przyjmuje pozycje, którą miał wcześniej.
Jest 22.00. Dosłownie 20 minut temu weszłam do pokoju, który został mi przydzielony.  Wyjmuję tablet i obczajam fotki na Instagramie. Rozlega do pukanie do drzwi. Niechętnie wstaję, żeby je otworzyć
- Czeg... – mówię, ale w tym momencie patrzę kto raczy zakłócać mi chwilę spokoju. Widzę blond włosy w nieładzie. – Tandee! – krzyczę i zostaję przez niego przytulona. – Skąd wiedziales, że jestem w tym pokoju? 
- Wellinger powie  wszystko. – uśmiecha się. Zapraszam go do środka. 
- To opowiadaj co ciekawego zdarzyło się w ciągu tych kilku dni. 
- Na pewno chcesz wiedzieć? – no tak. Daniel mówił, że mieszka z Granerudem. Zapowiada się ciekawie. – Zrobił imprezę i zaprosił naturalnie kadrę A i część osób z innych kadr. Oczywiście miał 10 butelek 0.7. Impreza zaczęła się o dwudziestej drugiej, a o 23 większość była już wstawiona. Ci idioci rozebrali się tak, że mieli na sobie tylko bokserki. 
- Halvor i?
- Tom i Søberg. No i zaczęli skakać z balkonu, biegli do ulicy i krzyczeli, że kochają drugiego. Jaka siara. Chociaż dla Graneruda to pikuś.  O 24 po Johanna przyjechała Celina – jego dziewczyna. Biedny musiał jechać do domu i tłumaczyć się dlaczego siedział w samych bokserkach przy nas wszystkich. – blondyn zaczyna się śmiać.
- Ej ale czemu on siedział w samych gaciach? 
- Fannis wylał na niego całą dużą butelkę Pepsi. – teraz ja wybucham śmiechem. Czego oni nie wymyślą. – Celina już kilka razy posądzała Johanna, że jest gejem, bo nie chce z nią seksu uprawiać. A on po prostu mówi, że jeszcze ma czas. 
- W sumie go rozumiem. Ale coś mi się wydaje, że ten wasz psycholog to ma przerąbane. – Zaczynam się śmiać i ziewam jednocześnie. 
- Ooo komuś tu się spać chce. – No panie Tande, Amerykę odkryłeś. Czy on nie widzi, że ziewam od dobrych 5 minut? Jednak nie chcę jeszcze spać. – Mam iść? – kiwam przecząco głową. 
- Może obejrzymy jakiś film? – Wstaję po laptopa i kładę go na nogach Norwega. – Wybieraj jakiś ciekawy. – Ku mojemu zdziwieniu wybiera „Pitbull'a”. Blondasek rozkłada się wygodnie na MOIM łóżku, a mi pokazuje na swoją klatkę piersiową. Ja jednak kładę się obok niego. Zaczynamy oglądać. 
Po mniej więcej 30 minutach Daniel obejmuje mnie ramieniem. Sięgam ręką po koc i się nim przykrywam. Praktycznie nie skupiam się na filmie. Moje myśli krążą wokół Wanka. Zastanawiam się czemu w Klingenthal tak często kłócił się z wylewaczem czekolady. I czemu on chodzi taki przygnębiony. Kurde w końcu jestem tym cholernym psychologiem. Powinnam mu pomóc. 
Za dużo tego myślenia Cysia. Skup się na filmie. Zmieniam pozycję i kładę się na udach mojego towarzysza. Jego usta formują się w lekko widoczny uśmiech.
- Wiesz co? -  zaczyna mówić, a ja patrzę na jego twarz – Nie sądziłem, że kiedykolwiek w ciągu kilku dni złapię z kimkolwiek tak dobry kontakt. –W tym momencie prostuje się do pozycji siedzącej i włosy opadają mu na twarz. Delikatnie odsuwam je tak, żeby widzieć jego oczy. – Mam nadzieję, że cały czas będziemy się tak dobrze dogadywać, z może nawet lepiej i będziemy zajebistymi przyjaciółmi. 
Patrzy na mnie wzrokiem pełnym ciepła i iskierek radości. 
- Nikomu jeszcze tak szybko nie zaufałam. Jesteś jedyną taką osobą Danny. – Teraz ja się prostuję i przytulam do niego. Trochę go zaskoczyłam, ale on również mnie przytula. 
- Wiem, że to głupie, ale mam wrażenie jakbyśmy się już znali. – szepta mi do ucha. – Masz może przy sobie jakieś zdjęcia z dzieciństwa? – Tym pytaniem wprawia mnie w niemałe zdziwnie. 
- Mam chyba jakieś z wakacji u babci. – biorę laptop i otwieram odpowiedni folder. Tande ogląda zdjęcia z uwagą i zatrzymuje się na jednym. Przygoda mu się uważnie. 
- Zaraz wracam, nie wyłączaj. – wychodzi z pokoju.


-Kochaj wszys­tkich. Ufaj niewielu.


To na tyle. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest. Jeśli wam się podobało zostawcie kometarz. 
Jeśli chcecie być informowani proszę o napisanie tego w komentarzu. 



7 komentarzy:

  1. Hej !
    Jest świetny! Jestem ciekawa co będzie w następnym.
    Życzę dużo, dużo weny!
    Buziaczki ;*

    PS: Nie wiem czy cie zainteresują ale zapraszam dom mnie :D
    http://life-is-not-a-story.blogspot.com
    http://nie-oceniaj-mnie-tylko-mnie-zrozum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduję się!
    Jejciu, stęskniłam się, wiesz? ^^
    Rozdział jest naprawdę bardzo sympatyczny. Ostatnie zdania się zaintrygowały. Jestem ciekawa, co wydarzy się dalej, bo wyczuwam coś niezbyt dobrego...
    Weny życzę i ślę buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie umiem się jakoś za bardzo rozpisywać, więc po prostu do następnego ;) ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka :)
    Super, że wróciłaś. Teraz jak już ktoś znika, to już nie wraca. Ty się wyłamałaś.
    Rozdział mi się podobał. Tylko muszę się powoli wdrożyć w tę historię, bo już mi się trochę pozapominało ;)
    Mam kilka uwag... Zauważyłam trochę literówek w tym rozdziale, ale mniejsza o to. Wydaje mi się, że lepiej by się czytało tekst, gdyby był wyjustowany, a nie wyśrodkowany. I... Niestety nie wiem jakiej narodowości jest Cysia i jakie języki zna... Za to Tande na pewno jest Norwegiem. Więc w jakim niby języku oglądali tego "Pitbulla"???
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Co do Pitbulla to niedługo będzie wyjaśnienie ;-D. Długo nad tym myślałam, ale wymyśliłam :-)
      Do następnego ;-)

      Usuń
    2. Błędy i tekst już poprawione ;-)

      Usuń
    3. Miło mi, że wzięłaś pod uwagę to co napisałam :) I że się nie obraziłaś na przykład ;p

      Usuń